sobota, 29 lipca 2023


Do Szanownych Obywateli

Miasta Przeworska

 

 

Pomny wydarzenia ponad sześćset trzydzieści lat liczącego, kiedy to Jan z Tarnowa herbu Leliwa, generalny starosta Rusi w sadybie Mikołaja Bartnika we wsi Przeworsko gościł, miodem pitnym przez gospodarza podejmowany, rady Mikołaja posłuchał i o nadanie praw miejskich i jarmarcznych Przeworskowi u króla Władysława starać się począł*. A że pomysł i starania owocnie się zakończyły mniemać wypada, że początek swój w rozjaśniającym umysły działaniu słowiańskiego trunku szlachetnego, miodem pitnym zwanego miały.

Przeto podjąwszy dzieło Mikołajowe, trójniak przeworski przeze mnie nazwany,  w mojej szypilce  pomysłem i staraniem własnym stworzyłem, a dla okoliczności sześciuset trzydziestu lat istnienia Miasta Przeworska „jubileuszowym” dumnie opisałem, jego receptę utworzenia, miast sekretnie trzymać, przekazać się ośmielam, jakoby wiadomość owa do ogółu obywateli miejskich trafiła i naśladowców znalazła.

A jest ona taka:

„Weźmij wiadro patoki wiosennej, dwa wiadra wody źródlanej, półtorej kwarty kwaśnego soku ze smorodiny w poprzednim roku zrobionego, dwie porcje po 7 g drożdży do wina  i dwie porcje po 10 g pożywki kombi. Odlej pięć kwart wody i pozostaw na później, jako też pół wiadra miodu, nie mieszając ich razem. Pozostałe półtora wiadra wody i pół wiadra miodu oraz sok ze smorodiny, wlej do sagana emaliowanego, trzaską drewnianą zmierz poziom syty na brzeczkę przeznaczonej i gotuj, a zbieraj szumy wypływające, aż do ich zaprzestania. Brzeczkę szumowin pozbytą odstaw i tą samą trzaską sprawdź jej poziom. Gdy mniejszy jest, uzupełnij wodą gotowaną  i niech stygnie do jutra. Jutro odlej dwa razy po ćwierci kwarty wystygłej brzeczki i do jednej dodaj drożdże, a do drugiej pół porcji pożywki. Resztę wlej do gąsiora szklanego, mieszczącego nie mniej niż czterdzieści kwart. Po pół godzinie wlej do gąsiora ćwierć kwarty brzeczki z pożywką, zakołysz gąsiorem dla wymieszania płynów, a po chwili następną ćwierć z rosnącymi drożdżami i też zakołysz gąsiorem. Zatkaj gąsior czopem fermentacyjnym z rurką wodną, odprowadzającą gazy. Bacz jeno, aby w szypilce około dwadzieścia stopni ciepła było. A kiedy po siedmiu dniach szypienie zmaleje, co słychać po bulgocie wypływającego gazu z rurki wodnej, przystąp do gotowania pozostawionych pięciu kwart wody i połowy wiadra miodu, sposobem poprzednim, ale już bez soku. Tak sporządzoną, ostudzoną brzeczkę uzupełniającą z pozostałą pożywką wlej do gąsiora i ponownie zaczopuj. Gdy bulgotanie po kilkunastu tygodniach ustanie, zlej lewarem rurowym młody miód pitny z nad osadu drożdżowego, wypłucz gąsior, a zlany miód wlej z powrotem do gąsiora i zabezpiecz tym samym czopem fermentacyjnym. Po dziesięciu miesiącach zlej klarowny miód lewarem rurowym i rozlej do flaszek”.

Odmiennie niż po wypiciu obrzydliwego wódczyska, ów napój szlachetny pity z umiarem sprawia, że nikt bliźniego obraźliwymi słowy sromocił nie będzie, choć pijącego w stan  odmiennej świadomości wprowadza, a osoby długą chorobą zwątlone, galopnie do sił przywraca.

 

W Przeworsku, dwudziestego dziewiątego lipca dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku.

                                                                                                                             Mistrz pszczelarski

                                                                              Stanisław Żyła

* „Przeworska o bartnikach opowieść”  pióra Władysława Małoważnego