Kiedy przed ponad pięćdziesięcioma laty wchodziłem do
grona braci pszczelarskiej, z wypowiedzi wiekowych pszczelarzy wyławiałem mądre
myśli i rady. Wynikało z nich, że pszczelarz to człowiek uczciwy i prawy, że hodowla
pszczół jest poezją gospodarstwa rolnego, że w pszczołach Bożego jest ducha
iskierka, że krowa pyskiem się doi, a z pszczołami jest podobnie, że pszczoła
ze względu na budowę biologiczną jest testem na skażenie środowiska itp. Myślę, że podobnych rad i
spostrzeżeń doświadczyło wielu i w mniejszym lub większym stopniu rzutowało na nasz
sposób bycia i życia.
A jak nam, starym bartnikom się żyje w obecnej rzeczywistości?
Opowiem zasłyszanym przykładem: Stary pszczelarz, jak
co dzień wczesnym rankiem przychodzi do pasieki i widzi ogromną ilość pszczół
biegających po trawie, próbujących poderwać się do lotu, lecz daremny ich
wysiłek. To niedaleki sąsiad opryskał wczoraj po południu kwitnący rzepak, a
pytany przez pszczelarza dlaczego zrobił to w dzień, odpowiada, że ma tyle
zasianego rzepaku, że w nocy nie zdąży wszystkiego opryskać. Nie zdąży, bo ma dużo,
bo musi mieć dużo, a że pszczelarz stracił całą pszczołę lotną i zbiór całego,
rocznego pożytku, to już nie jego
sprawa, a pszczelarz i tak do sądu nie pójdzie, bo nie ma na to pieniędzy.
Będę mówił dalej: Wszędobylska na polach kukurydza,
może i genetycznie modyfikowana, zboża i wszystko co w nich i obok nich dawniej
rosło, dając pożytek - spalone chemią. Nawet w ogródkach przydomowych
spadziujące mszyce na kwitnących roślinach ozdobnych traktowane są chemią. A
okaleczone ludzką ręką drzewa na osiedlach ludzkich, parkach, cmentarzach, przy
kościołach, w większości miododajne, umierają stojąc. Bo w czasie burz mogą
zagrażać człowiekowi, bo liście spadłe jesienią śmiecą, ale nie pamięta się lub
nie chce pamiętać skąd się bierze w powietrzu tlen, co pochłania szkodliwe
substancje, wreszcie – skąd pszczoły mają pozyskiwać nektar na miód, przy czym
wiedzieć należy, że jedna rodzina pszczela na własne potrzeby życiowe
potrzebuje osiemdziesiąt, a niekiedy i więcej kilogramów miodu. Różnorodność
niesprawdzonego materiału hodowlanego, wprowadzanego poprzez fałszywą
reklamę do naszych pasiek, zachwaszcza pszczelą okolicę i powoduje występowanie
nieznanych dotąd chorób.
Jeszcze kilkanaście lat temu miałem nadzieję, że
niszczenie środowiska naturalnego można zatrzymać. Dziś ta nadzieja uleciała. Z
działań na rzecz środowiska zostały tylko pisane i głoszone górnolotne hasła. Dbać
o środowisko mają malutcy, bo bogatym to się nie opłaca.
Gonitwą myśli w nieprzespane noce
zastanawiam się, czy mimo tych przeciwności trzeba mieć coś ze
starotestamentowego Hioba i wierzyć, że to tylko próba? A może czyniąc sobie
„ziemię poddaną” już nie wystarcza nam podglądanie Boga przy akcie stworzenia, a
zastępujemy Stwórcę na swój własny, wyrafinowany sposób np. majstrując przy
genach?
Wydaje się, że nie powinniśmy wkurzać Stwórcy swoimi
pyszałkowatymi działaniami, bo Jego cierpliwość kiedyś się skończy i z hukiem
rozwali nam tą naszą nową wierzę Babel.
To tylko tyle i aż tyle chciałem wam
przekazać pod rozwagę w dzień patronalnego święta pszczelarzy – św. Ambrożego.
Przeworsk,
07 12.2023 r. St. Żyła